Pisk hamulca
obudził mnie po długiej podróży. Końcowy przystanek. W ogóle się nie zmienił.
Jest taki jak zapamiętałam go kilka lat temu, kiedy wyjeżdżałam na studia.
Musze jednak teraz wrócić do małego miastecka w którym się wychowałam. Studia
za granicą są bardzo drogie, musiałam podjąć prace przez co zaniedbałam naukę.
W skrócie nie dałabym rady zdać tego roku, nie dałabym rady się utrzymać. Tylko
jak ja to powiem rodzicom? Przez ostatni czas ich okłamywałam, mówiłam że
wszystko jest dobrze. Czy mnie zrozumieją? Skończyłam magisterkę może jakoś m wybaczą?
Pogrążona w
myślach szłam po wąskich uliczkach. Tyle wspomnień. Tak bardzo tęskniłam za
tym miastem. Nie wierze, że kiedyś tak
bardzo chciałam wyjechać.
***
- Próba
mikrofonu, raz dwa, raz dwa trzy. Hey, hey tu Y/B/N dziś ja ogłaszam
komunikaty. Atention, mamy
korek ciągnący się zachodu, get off at
79th i pojedzcie w lewą stronę. Poczekajcie chwilę… Y/N wróciłaś do domu!
- Y/B/N, hey.
- Dobrze cię
znowu widzieć.- chłopak posłał mi ciepły uśmiech.- Hey kiedyś też ogłaszałaś co
nie?
- Raz czy dwa.- odpowiedziałam
speszona.
- Posłuchaj
tylko.- chłopak zdawał się być bardzo zadowolony ze swojej pracy.- Uwaga
przypominam wielki korek zderzył się Double Decker lepiej omijajcie centrum
jeśli nie chcecie stać. A teraz uwaga mamy specjalnego gościa. Y/N wróciła wiec
przywitajcie ją ciepło. Y/N przywitaj się.
- Dzień dobry.-
powiedziała, a stres związany z powrotem całkowicie mi minął.
Y/B/N zawsze taki był, odkąd zaczął pracę u moich
rodziców. Zawsze potrafił poprawić mi humor.
- One moment, za raz
I am traing to help you.- Y/B/N prawie wykrzyczał do słuchawki.
- Kto nauczył cię
angielskiego?- zaśmiałam się słysząc jego akcent.
- Nieznośni
kierowcy.- odpowiedział opryskliwie.
- Daj pomogę. –
wzięłam od niego słuchawkę i wysłuchałam na czym polegał problem. Potem szybko
przetłumaczyłam jak zgubiony kierowca ma ominąć korki.
- Dziękuje, czy
jak tam wy to mówicie Thank you.- Y/B/N uśmiechnął
się do mnie.
Niedługo potem
wrócili moi rodzice. Niestety przewidziałam naszą awanturę. Dobrze, że Y/B/N tego
nie słyszał.
***
Zapadł zmrok. W
końcu rodzice jakoś zrozumieli. Wyszłam więc na spacer zaczerpnąć trochę świeżego
powietrza. Idąc przez park zauważyłam s Y/B/N jedzącego na jednej z ławek
stojących wzdłuż alejki. Wyglądał na trochę załamanego.
- Wszystko w porządku.-
spytałam. Chłopak spojrzał mi w oczy i spróbował się uśmiechnąć.
- Myślę, że język
mnie po prostu przerasta.- powiedział kiedy usiadłam obok.
- Wiem co
czujesz, na studiach miałam tak samo.- położyłam mu rękę na ramieniu.- Nie wiem czy dam radę znów tam wrócić i żyć w
obcej kulturze.
- Koreański nie
jest taki trudny.- Y/B/N zaczął się śmiać.- Angielski jest o wiele trudniejszy.
- Mówisz tak
tylko dlatego, że jesteś Koreańczykiem.- Jego nagła zmiana humoru udzieliła się
również mi. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać. – Mogę ci pomóc z nauką jeśli
chcesz.
Tak mijały nam
kolejne dni. Spotykaliśmy się codziennie wieczorem na tej samej ławce, ucząc
się obydwu języków.
- Jesteś gotowy,
żeby spróbować jeszcze raz?- spytałam jak tylko znów się spotkaliśmy.
- Chyba jestem.-
odpowiedział.
- Okay to
zaczynamy. – mimowolnie się uśmiechnęłam.- Kąt.
- Corner.
- Sklep.
- Store.
-Żarówka.
- Light bulb.
- Jesteś pewien?
- Tak jestem.
- Trzy na trzy
wszystko poprawnie.
- Naucz mnie czegoś
jeszcze.
- Ciepło
- Heat.
- Zaszła noc.
- Last night.
- Kocham Cię.
- I love you.
- Może tak
właśnie jest. – sama nie spodziewałam się swoich słów. Spojrzałam na Y/B/N z
zaskoczeniem. On uśmiechnął się do mnie. Nie zdążyłam się wytłumaczyć bo
poczułam delikatny dotyk na moich wargach.
- Wszystko może
się zdarzyć, przed wschodem słońca.- chłopak uśmiechnął się i pogłębił
pocałunek.
DotMary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz